piątek, 5 sierpnia 2011

Bułgaria cz. II.

Witam,
zgodnie z zapowiedzią w poprzednim wpisie tym razem jedziemy nad morze.

Po czterech dniach spędzonych w zapomnianym górskim miasteczku Kotel przenosimy się na czarnomorskie wybrzeże.

Początkowo planujemy pobyt w Sozopolu. Według informacji z forów internetowych są tam ciekawe plaże i miejsca gdzie można ponurkować.

Jednak na miejscu okazuje się, że Sozopol jest dla nas zbyt „turystyczny”. Skaliste wybrzeże owszem, robi wrażenie, ale liczba turystów przekonuje nas, że jednak warto poszukać innego, spokojniejszego miejsca.
Z pomocą przychodzi, jak zwykle, niezawodny przewodnik. Pod pierwszym hasłem w rozdziale dotyczącym Morza Czarnego znajdujemy taką oto informację: „Achtopol (…) jest cichym i spokojnym miejscem położonym nieco na uboczu. Miasto jest warte polecenia osobom, które nie mogą sobie pozwolić na pobyt w drogich, znanych kurortach lub tęsknią za spokojnym wypoczynkiem. Jeśli ktoś szuka wrażeń z nocnych zabaw do samego rana lub atmosfery życia nocnego, jakimi tętnią Primorsko lub Słoneczny Brzeg, tu ich nie znajdzie.”
Bingo! Dokładnie o to chodzi! Wsiadamy zatem w samochód i mkniemy kolejne 40 km na południe.

Już sama droga do Achtopola nastraja optymistycznie. Mimo że nie najlepszej jakości, wije się malowniczo wybrzeżem prowadząc raz obok skalistych zatoczek, innym razem lasem.

Tym razem po dotarciu do celu podróży nie mamy najmniejszych problemów z kwaterą. Mniej więcej co trzeci dom oferuje pokoje do wynajęcia. Standardowe ceny kwater to około 10 lewów (ok. 20 zł) za dobę.
Pani, u której wynajmujemy pokój, z tęsknotą opowiada o tłumnie odwiedzających Achtopol Polakach… trzydzieści lat temu. Po zmianach ustrojowych Polacy zupełnie przestali odwiedzać jej miasto.
A to błąd...

Achtopol to miasteczko znajdujące się na samym południu Bułgarii. Kilkanaście kilometrów stąd – Turcja. Bułgarzy mówią, że to najcieplejsze miejsce w kraju. Po kilkunastu dniach pogody o jakiej w Polsce można tylko pomarzyć, nie mamy powodów by to kwestionować. Klimat jest tutaj naprawdę przyjazny. Rosną tu figi, kiwi, juki, pokoje odwiedzają kilkucentymetrowe cykady.


Achtopol zwany czasami „Miastem Miłości”, kiedy był jeszcze zamieszkiwany przez starożytnych Greków, nosił nazwę Agatopolis, co znaczy „Miasto Szczęścia”. Nic dziwnego. Położony nad niewielką zatoczką, otoczony malowniczo poszarpanym skalistym wybrzeżem i do tego zamieszkany przez niezwykle życzliwych ludzi nadal stwarza warunki sprzyjające spędzaniu szczęśliwych chwil.

Miasteczko jest niewielkie, można je przejść spacerem w ciągu 15-20 min. Posiada dwie
„główne” ulice, na których znajdują się kramy z pamiątkami i sprzętem plażowym, lodami i budkami z jedzeniem. Drogi prowadzą do portu.
Achtopolski port to miejsce niezwykłe. Mimo że w mieście, bądź co bądź, turystycznym jest on zaciszny. Niekłamaną przyjemnością jest poranna kawa w położonej nad urwiskiem nieopodal kawiarence „Muzeum”. Można stąd obserwować mewy, kormorany i inne nadmorskie ptactwo…a później spacer wzdłuż zatoczki ku latarni morskiej wzniesionej na maleńkiej skalnej wysepce.

Zatoka portowa to świetne miejsce do nurkowania. Codziennie późnym popołudniem można zobaczyć amatorów płetw, maski i rurki oglądających kolorowe rybki, kraby oraz porośnięte egzotyczną roślinnością podwodne skały.

Mimo że Achtopol nie jest wielkim miastem i jego atutem nie jest życie nocne, to jest tu sporo mniejszych i większych restauracji oraz knajp, gdzie odbywają się nocne tańce.

Jednak dla takich amatorów nocnych imprez jak my achtopolskie życie nocne i tak jest zbyt huczne. Postanawiamy więc przeprowadzić się bardziej na ubocze, gdzieś gdzie będziemy mogli wieczorem posiedzieć na porośniętej winoroślą werandzie, popijać lokalne wino i w ciszy i spokoju cieszyć się widokiem zachodzącego Słońca.

Coś takiego znajdujemy u "cioci" Zlatki :)
Ale to już temat na kolejny wpis…


Achtopolski port



Latarnia morska












 














Nurkowanie w portowej zatoczce


Łódź i fotel... kapitana Jacka Sparrow'a :o)

Eksponat przed kawiarnią "Muzeum" (ten po prawej :o)
Rodzina zbiera "skaridy" (małe wodne skoczki, które się je :)




Po wizycie na targu :o)



Port nocą



W następnym wpisie przegląd plaż :o)

1 komentarz:

  1. Nie ma urokliwszego miejsca w Bułgarii jak wyjście z portu i nurkowanie na głębokość ok.7 m. Rapany prześliczne a pływające ryby coś wspaniałego. Przepięknie jest szczególnie dla wędkarzy wypad nad rzekę Weleka ( tutaj można powiedzieć że wody do kolana a ryb do h...ja. masz okazję to tylko Ahtopol i przyjaźń z mieszkańcami takimi jak Iwanka Tomowa z całą rodziną, Maria Domuszciewa z Lelą Stanką. Pozdrawiam ukochany Ahtopol. Krzysztof z rodziną . Do zobaczenia w lipcu.

    OdpowiedzUsuń