niedziela, 23 września 2012

Behind the scenes


Niedawno pokazywałam zdjęcia z rodzinnej sesji fotograficznej, jaka odbyła się w „Dolinkach Krakowskich”. W jej trakcie Wojtek – mąż Asi i tata Jasia oraz Poli, filmował naszą pracę. Potem zmontował filmik typu „behind the scenes” ;-) pokazujący jak sesja wygląda „od kuchni”.

Mam nadzieję, że każda sesja fotograficzna to dobra zabawa dla osób biorących w niej udział. W każdym razie ja i Łukasz zawsze staramy się by tak było :-))





niedziela, 16 września 2012

Owoce pod kruszonką


Z przepisów Sophie Dahl chętnie korzystam i co jakiś czas wynajduję coś nowego, czego jeszcze nie jadłam i próbuję to przygotować. Wszak książka nie jest po to, by stała na półce...Tym razem, tak łatwy jak to tylko możliwe, deser: owoce pod kruszonką. Spróbowałam i ...już wiem, że ten deser będę musiała wkrótce powtórzyć. Pyszny, pachnący, je się go na ciepło. Można skorzystać z dowolnych owoców, ja dałam jesienne, czyli jabłka, śliwki węgierki i kilka małych morelek. A kruszonka to szklanka mąki, pół szklanki płatków owsianych i 100 g masła. Ok. pół godziny w piekarniku i owoce pod kruszonka są już nasze :-)






piątek, 7 września 2012

Chleb według przepisu Mimi



Pod koniec książki Mimi i Sebastiana „ Czas odnaleziony”znajduje się kilka przepisów. Jest tam też opis pieczenia chleba. Zaraz po przeczytaniu postanowiłam upiec podobny. Bo te czynności związane z przygotowywaniem ciasta chlebowego– zarabianie, czekanie na wyrośnięcie – relaksują mnie i działają bardzo uspokajająco. Wiem, że wiele osób ma podobnie :) Ja już wcześniej się o tym przekonałam, wielokrotnie piekąc bagietki Mimi. Wielką przyjemnością i radością jest potem zapach gorącego chleba i widok samego bochenka ;))




Chleb mój - po lewej, i chleb na zdjęciu w książce - po prawej


poniedziałek, 3 września 2012

Torba czy plecak?


Każdy, kto fotografuje zapewne zastanawiał się kiedyś w czym nosić swój sprzęt. Co byłoby na tyle pakowne by pomieścić aparat, obiektywy i całą resztę ekwipunku i zarazem na tyle wygodne, by nie ciążyć nam zbytnio na ramieniu, uniemożliwiając poruszanie się. A jako że ostatnio rozbudowaliśmy nasze foto-zaplecze, musieliśmy również zakupić, coś w czym moglibyśmy je wygodnie nosić. W grę wchodziła torba na ramię lub plecak. Po wielu godzinach spędzonych na forach internetowych i portalach fotograficznych około 1 w nocy znaleźliśmy coś ciekawego – Slingshot firmy Lowepro. Ni to torba, ni to plecak... ale koncepcja takiej hybrydy nas przekonała. Okazało się, że był to bardzo dobry wybór.

Czasami do pracy musimy ze sobą zabrać naprawdę sporo i nasza nowa „proca” :-) wszystko to jest w stanie pomieścić. Przy tym jest bardzo wygodna w użytkowaniu. Nie przeszkadza w fotografowaniu, bo można ją stale nosić na plecach, mając obydwie ręce wolne. Wystarczy ułamek sekundy i jeden ruch, aby przesunąć torbę z pleców na klatkę piersiową i po odsunięciu zamka mieć aparat przed sobą. Grube, piankowe ścianki zabezpieczają sprzęt przed upadkiem, a mnóstwo pakownych przegródek umożliwia umieszczenie rozmaitych drobiazgów, takich jak dodatkowe baterie, lampy błyskowe, ładowarki, filtry, telefon, portfel itp.




Plecak pomieści to...  i wiele więcej...


Szybki dostęp do sprzętu to jeden z atutów "Slingshota"

Nawet ja dam radę to nosić :-)